poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Historynka na ostatni dzień wakacji

- Mir, uspokój się – powiedziała mama widząc jak okładam głowę poduszką. – Nie molestuj poduszki.
Popatrzyłam na nią z zacięciem i zaczęłam walić dwa razy szybciej. Nie sprawiało mi to bólu, a frustracja szybko mijała. Mama pokręciła głową i wyszła. Tata zajrzał do pokoju.
 - Jeśli powiesz mi, że to przez maturę, to cię wyśmieję – powiedział.
 - Łatwo ci mówić – mruknęłam w poduszkę.
 - Kochanie, masz niemalże same piątki i szóstki. Żadnej czwórki – odparł. – Na pewno napiszesz dobrze. Poza tym zostało ci jeszcze jakieś osiem miesięcy, jeśli nie więcej!
 - I co z tego? – warknęłam podnosząc się.
 - Miriam – zaśmiał się. – Artur napisał to i ty napiszesz.
 - Grrrrr – mruknęłam i wyszłam do kuchni.
W zamrażalniku nie było żadnych lodów. Musiałam iść do sklepu. Z westchnieniem ubrałam się w pierwsze co było pod ręką (pranie, które mama zostawiła) i wyszłam.
Idąc do sklepu pozwoliłam sobie na lekkie załamanie. Matura nie była moim największym problemem, choć i jej się bałam. Bardziej jednak wywiercała mi dziurę w brzuchu sprawa studniówki. Nie miałam z kim iść. Był taki jeden na całą Warszawę, ale przyjaźniliśmy się. Nie chciałam tego niepotrzebnie psuć. 
 - Miriam! – zawołała Dora.
 - Cześć Teo – uśmiechnęłam się. – Ty nie miałaś być jeszcze w Łodzi?
 - Rodzice się nie mogli dogadać i jestem od wczoraj wieczorem – zaśmiała się. – Mogę iść z tobą?
 - Się wie – zaśmiałam się. – Idę po lody, żeby nie było.
 - Doła masz? – powiedziała ze zdziwieniem.
 - Nie, co ty – prychnęłam. – Martwię się maturą i… studniówką i…
 - Myślę, że wystarczyło powiedzieć studniówką – zaśmiała się. – Znam cię a dobrze, żeby się nabrać na coś innego.
 - I co mi powiesz w takim razie? – zironizowałam.
 - Mogę się podpytać Piotrka o co chcesz – wyszczerzyła ząbki.
 - A ty co z tego będziesz miała? – spytałam.
 - Coś się wymyśli – zaśmiała się.
 - Artur gra od tego sezonu w Rzeszowie – prychnęłam.
 - Co, Podpromie do niego przemówiło? – zaśmiała się Dorcia. – Trudno, coś się wymyśli.
 - Nie wiem co ty w tym moim bracie widzisz – mruknęłam.
 - Przystojny, wysportowany, kariera otworem i od niedawna wolny? – zaśmiała się.
 - Irytujący, bałaganiarz, zadzierający nosa i nie posiadający za grosz inteligencji – dodałam.
 - Jesteś jego młodszą siostrą, twoje opinie zawsze będą skrzywione – warknęła przyjaźnie. Tak potrafiła to. – A to, że nie umie wyczytać u ciebie ironii i sarkazmu to dobrze o nim świadczy.
 - Kiedyś dostanie po tyłku za tą ufność – obruszyłam się.
 - Martwisz się o niego? – zdziwiła się.
 - Nie, martwię się, że tego nie zobaczę – zaśmiałam się. – To on się o mnie całe życie martwi.
 - To on jeszcze zawału nie dostał? – zawtórowała mi Dora. – Ty jesteś jak chodzący… no… ten…
 - Troublemaker? – zaśmiałam się.
 - Nom – potwierdziła. – Miriam Szalpuk troublemaker i heartbreaker.
 - Komu ja złamałam serce? – prychnęłam.
 - Michałowi, Damianowi i Mateuszowi – zaśmiała się. – I paru innych by się znalazło.
 - Serio? – zdziwiłam się. – To moi kumple.
 - Dobrze wiesz jak kończy się przyjaźń lub znajomość damsko-męska – zaśmiała się Teodora. – Zawsze któraś strona poczuje coś więcej.
 - Te, miła Panu, nie mądrzyj się tak, tylko pomóż mi wybrać lody – zaśmiałam się na koniec.
~*~
Jutro kolejna.

1 komentarz:

  1. Ciekawy dobór imion. Interesująca fabuła, zabawne, porywające dialogi.

    OdpowiedzUsuń