- Mir, uspokój się – powiedziała mama widząc jak okładam głowę poduszką. – Nie molestuj poduszki.
Popatrzyłam na nią z zacięciem i zaczęłam walić dwa razy szybciej. Nie sprawiało mi to bólu, a frustracja szybko mijała. Mama pokręciła głową i wyszła. Tata zajrzał do pokoju.
- Jeśli powiesz mi, że to przez maturę, to cię wyśmieję – powiedział.
- Łatwo ci mówić – mruknęłam w poduszkę.
- Kochanie, masz niemalże same piątki i szóstki. Żadnej czwórki – odparł. – Na pewno napiszesz dobrze. Poza tym zostało ci jeszcze jakieś osiem miesięcy, jeśli nie więcej!
- I co z tego? – warknęłam podnosząc się.
- Miriam – zaśmiał się. – Artur napisał to i ty napiszesz.
- Grrrrr – mruknęłam i wyszłam do kuchni.
W zamrażalniku nie było żadnych lodów. Musiałam iść do sklepu. Z westchnieniem ubrałam się w pierwsze co było pod ręką (pranie, które mama zostawiła) i wyszłam.
Idąc do sklepu pozwoliłam sobie na lekkie załamanie. Matura nie była moim największym problemem, choć i jej się bałam. Bardziej jednak wywiercała mi dziurę w brzuchu sprawa studniówki. Nie miałam z kim iść. Był taki jeden na całą Warszawę, ale przyjaźniliśmy się. Nie chciałam tego niepotrzebnie psuć.
- Miriam! – zawołała Dora.
- Cześć Teo – uśmiechnęłam się. – Ty nie miałaś być jeszcze w Łodzi?
- Rodzice się nie mogli dogadać i jestem od wczoraj wieczorem – zaśmiała się. – Mogę iść z tobą?
- Się wie – zaśmiałam się. – Idę po lody, żeby nie było.
- Doła masz? – powiedziała ze zdziwieniem.
- Nie, co ty – prychnęłam. – Martwię się maturą i… studniówką i…
- Myślę, że wystarczyło powiedzieć studniówką – zaśmiała się. – Znam cię a dobrze, żeby się nabrać na coś innego.
- I co mi powiesz w takim razie? – zironizowałam.
- Mogę się podpytać Piotrka o co chcesz – wyszczerzyła ząbki.
- A ty co z tego będziesz miała? – spytałam.
- Coś się wymyśli – zaśmiała się.
- Artur gra od tego sezonu w Rzeszowie – prychnęłam.
- Co, Podpromie do niego przemówiło? – zaśmiała się Dorcia. – Trudno, coś się wymyśli.
- Nie wiem co ty w tym moim bracie widzisz – mruknęłam.
- Przystojny, wysportowany, kariera otworem i od niedawna wolny? – zaśmiała się.
- Irytujący, bałaganiarz, zadzierający nosa i nie posiadający za grosz inteligencji – dodałam.
- Jesteś jego młodszą siostrą, twoje opinie zawsze będą skrzywione – warknęła przyjaźnie. Tak potrafiła to. – A to, że nie umie wyczytać u ciebie ironii i sarkazmu to dobrze o nim świadczy.
- Kiedyś dostanie po tyłku za tą ufność – obruszyłam się.
- Martwisz się o niego? – zdziwiła się.
- Nie, martwię się, że tego nie zobaczę – zaśmiałam się. – To on się o mnie całe życie martwi.
- To on jeszcze zawału nie dostał? – zawtórowała mi Dora. – Ty jesteś jak chodzący… no… ten…
- Troublemaker? – zaśmiałam się.
- Nom – potwierdziła. – Miriam Szalpuk troublemaker i heartbreaker.
- Komu ja złamałam serce? – prychnęłam.
- Michałowi, Damianowi i Mateuszowi – zaśmiała się. – I paru innych by się znalazło.
- Serio? – zdziwiłam się. – To moi kumple.
- Dobrze wiesz jak kończy się przyjaźń lub znajomość damsko-męska – zaśmiała się Teodora. – Zawsze któraś strona poczuje coś więcej.
- Te, miła Panu, nie mądrzyj się tak, tylko pomóż mi wybrać lody – zaśmiałam się na koniec.
~*~
Jutro kolejna.
Ciekawy dobór imion. Interesująca fabuła, zabawne, porywające dialogi.
OdpowiedzUsuń