wtorek, 1 września 2015

Historynka na pierwszy dzień szkoły

- Zapraszamy do klas! – uśmiechnął się Marek i zaczął wydawać dyspozycje gdzie ma iść odpowiednia klasa.
 - Marlenka – usłyszałam Monikę. – Weźmiesz te moje niereformowalne?
 - Co się stało? – zdziwiłam się.
 - Mają problem w przedszkolu – odparła kobieta.
 - Nie martw się o nich, zajmę się – powiedziałam.
 - Tu masz wszystko co powinnaś wiedzieć – uśmiechnęła się i posłała mi całusa.
Zaraz też w tłumie zauważyłam klasę Moniki. Trzecią „c” nie łatwo było przegapić. Klasa humanistyczna z dodatkowym aktorstwem. Nowy pomysł Anieli, poprzedniej dyrektorki. Sprawdził się tylko raz.
Nie zdziwili się, gdy do nich dołączyłam. Weszliśmy spokojnie do sali 114.
 - Dzień dobry pani Ruciak – huknęła klasa.
 - Witam, witam – uśmiechnęłam się. – Jak zauważyliście pani Monika nie mogła zostać, problemy osobiste. Wszystko dokładnie wyjaśni wam na wychowawczej. Dziś tylko zbiorę legitymacje do podbicia, wybierzemy samorząd i rozdam wam plan. Zmiany w nauczycielach wasza klasa nie ma.
Mój krótki wstęp podsumował Marek wchodzący do klasy.
 - Dzień dobry dyrektorze – rozweseliła się cała klasa. Marek był ogólnie lubiany przez uczniów.
 - No nie wiem, czy dobry – mruknął. – Znów nie ma Moniki?
 - Nie – pokręciłam głową.
 - To jak załatwisz to zajrzyj do mnie – powiedział i zniknął.
 - To co? – zaczęłam. – Samorząd, legitymacje, czy plan?
 - Samorząd! – powiedzieli.
W niecałe piętnaście minut wszystko było gotowe. Uczniowie rozeszli się do domów, a ja ruszyłam do gabinetu Marka. Po drodze otrzymałam SMS od brata:
„Powodzenia w nowym roku szkolnym J
Uśmiechnęłam się pod nosem i zapukałam do drzwi. Po krótkim „Proszę” delikatnie je uchyliłam i weszłam.
 - O co chodzi? – spytałam.
 - Monika nie wywiązuje się z obowiązków – stwierdził Marek.
 - Oj, ma małe dziecko – powiedziałam. – Nie będzie tak mobilna jak wcześniej.
 - Wiem, ale cierpi na tym klasa – spochmurniał.
 - Fakt – przyznałam mu rację.
 - Dlatego proponuję ci przejąć wychowawstwo po Monice, ona i tak uczy angielskiego – powiedział.
 - Rozmawiałeś z nią o tym? – uniosłam lekko brwi.
 - Nie, zrobię to jutro – mruknął. – Ty też masz być. Plan i tak masz dobrany do trzeciej „c”.
 - Niech będzie – przewróciłam oczami. – Ale jeśli ona nie będzie poszkodowana.
 - Zyska na tym – uśmiechnął się Marek. – Koniec formalności.
 - Ale nie rozmowy? – uśmiechnęłam się.
Z Markiem znaliśmy się od studiów. Ta sama uczelnia, te same wykłady, a teraz ta sama szkoła w Świnoujściu. Moje rodzinne miasto, ale Marek urodził się w Gdańsku.
 - Masz ochotę na kolację? – spytał.
 - Myślę, że tak – powiedziałam.
 - Myślę? – zaśmiał się.
 - Nie wiem czy nie zwali mi się brat z rodziną – prychnęłam. – Są u rodziców i nigdy nie wiadomo czy Michał nie wpadnie na genialny pomysł odwiedzenia mnie.
 - A gdzie on teraz? – spytał.
 - Bydgoszcz – uśmiechnęłam się. – Cóż, może i Zaksa się trochę rozpadła, ale przy okazji nieźle się uzbroiła. Dam znać, czy mam wolny wieczór.
 - Tylko szybko – zaśmiał się Marek, gdy ja byłam przy drzwiach.
Pokręciłam głową, gdy tylko wyszłam z pokoju. Czas pogadać o wieczornych planach z bratem. Chyba to wyczuł, bo napisał kolejnego SMS-a.
„Wyjeżdżamy dziś o piętnastej, zdążysz przyjść?”
Tak braciszku, dla ciebie zdążę na koniec świata.
~*~

Nie wiem kiedy kolejna. Pewnie na pierwszy dzień jesieni.

1 komentarz:

  1. Romans z dyrektorem, ho ho ho XDDDD I to jeszcze Marek, przypadki nie istnieją, nie? XDDD Dobra, chyba nic mądrego nie napiszę w tym komentarzu. Daję 12/10 :)

    OdpowiedzUsuń