piątek, 5 lutego 2016

Historynka na początek ferii

Mam całe dwa tygodnie wolnego. Kocham ferie. Kocham pracować w szkole. W tym momencie nawet kocham cały ten Bełchatów z moją w nim historią. Choć jest miejscami ciężka nie powiem, że nie.
W domu zastaję Gabrysia, który właśnie wkłada nos w mój kolejny album. Uśmiecham się od samego progu.
 - Chodź, chodź poopowiadasz mi – wskazuje mi miejsce obok siebie.
Przeglądamy album. Moje początki w Bełku. A potem to jedno zdjęcie.
 - Co ono tu robi? – dziwię się. – Powinno być dalej.
 - Kto to? – pyta podejrzliwie Gabe.
Patrzę na zdjęcie, a przed oczami staje mi ta scena:
***
 - Czuję się jak w „Zakochanym kundlu” Alek – skarżę się Serbowi. – A ty co robisz Kostek?
 - Zdjęcie – odpowiada. – Spokojnie, już mnie nie ma.
Jak powiedział tak zrobił. Zaraz zostaję sama z Alkiem i patrzę jak je spaghetti w milczeniu.
 - Jedz – patrzy na mnie tymi swoimi oczami.
 - Jeśli masz za mało odwagi, żeby mnie po prostu pocałować, to nie mam zamiaru co tego ułatwiać – powiedziałam wprost.
 - A pozwolisz mi na to? – spytał z nadzieją.
 - Czemu miałabym ci nie pozwolić? – uśmiechnęłam się.
 - Czyli mogę spróbować tak po prostu? – spytał Serb.
 - Jeśli się nie boisz – powiedziałam.
Zaraz też poczułam jego usta na swoich. Nie były miękkie. Były delikatnie popękane tak jak i moje. Dawało to niesamowite uczucie. Czuć było, że Alek nie mógł doczekać się tego momentu. Jego radość po prostu promieniowała. Potem się odsunął i patrzył na mnie błyszczącymi oczami.
 - I było się czego bać? – zaśmiałam się.
 - Nie – powiedział poważnie. – Mira ja… ja chyba cię lubię. Tak bardzo lubię.
 - Ja ciebie też, Aleksandar – powiedziałam.
 - A co jeśli zmienię klub – popatrzył na mnie.
 - Będziemy myśleć, jeśli będzie bardziej bliska wizja – pogładziłam go po niesfornych lokach. – Dobrze?
 - Dobrze – kiwnął głową.
Potem mnie przytulił. Zapomnieliśmy o spaghetti. Wystarczyło, że wtulam się w mojego wielkiego Serba. Nic więcej nie chciałam. Ale po pewnym czasie stwierdziliśmy, że potrawę trzeba zjeść. Może nie była tak pyszna jak na gorąco, ale nie mogłam narzekać.
 - Teraz gramy dwa razy tu, więc mam całe dwa tygodnie dla ciebie – odgarnął mi włosy z oczu.
 - Cieszę się – odparłam siadając wygodniej.
 - Nie sądziłem, że w Polsce spotka mnie tyle dobrych rzeczy – uśmiechnął się.
***
 - We… Włoszech – zaparło mi dech. – Nie… nie mogę wyjechać z Polski – powiedziałam stanowczo.
 - W takim razie ja wrócę – obiecał. – Tylko czekaj, proszę.
 - Poczekam – kiwnęłam głową.
***
 - Mira, to nie tak! – krzyczy.
 - A jak? – spytałam ze łzami w oczach.
 - Ona… ona mnie poprosiła o pomoc, chciała się wypromować… - zaczął się jąkać.
 - Wiesz, że ci nie wierzę, prawda? – spytałam.
 - Wiem – spuścił głowę. – Nic mnie nie usprawiedliwia. Ale poczekam… ja… ja cię kocham. I wiem, że to prawda. I wiem, że ty czujesz to samo.
 - Nie, Aleksandar – pokręciłam głową. – Ja czułam to samo, ale to już przeszłość.
***
 - To tylko kolega – powiedziałam sucho. – Byliśmy na kolacji z okazji początku ferii dawno temu.
Ale jednak wszystko wróciło.
~*~
Za tydzień kolejna.

1 komentarz:

  1. Historynka o smaku gorzkiej czekolady. Niby wszystko pięknie, ale gorzki posmak został. Takie też są potrzebne. 12/10 w mojej opinii.

    OdpowiedzUsuń