Nie skradł mi tym serca, czy coś, ale zadzwonić się przyda, w szczególności, że ma dziś swoje małe święto.
- Jeszcze w Polsce? – nie lubię owijać w bawełnę.
- Też miło cię słyszeć – odparł z sarkazmem. – Tak.
- Cieszę się, bo nie zamierzam przepłacać na takiego palanta – uśmiechnęłam się zadziornie.
- Właśnie w tej sprawie dzwonię – odchrząkną. – Chciałem prze… przeprosić.
- Jednak to powiedziałeś – zaśmiałam się. – Czemu mnie?
- Bo ci się te przeprosiny najbardziej należą – zaczął. – Jesteś moją siostrą, zawsze mi gadałaś na ten temat i w ogóle…
- O nie, nie mój drogi – powiedziałam. – Nie mi należą się przeprosiny, a Kubiakowi. Nie wiem o co wam poszło, co się stało, ale głupia to ja nie jestem.
- Nie wiem co masz na myśli? – grał na zwłokę.
- Wiem, że to raczej nie przypadek, że miałeś ślub wtedy co Nowakowski – prychnęłam. – Wiedziałeś, że to tam pojawi się Michał. Czemu to zrobiłeś, nie wiem.
- I ty też tam poszłaś – powiedział.
- Bo dostałam zaproszenie o wiele wcześniej – prychnęłam raz jeszcze. - Poza tym zostałam zaproszona RAZEM z Dawidem. A ty w sumie zaprosiłeś tylko Patryka!
- No wybacz, ale wszyscy już byli zaproszeni do Piotrka, a Patryk zgodził się być moim świadkiem! – warknął.
- Wiesz, po pierwsze było się zabrać za to trochę wcześniej, po drugie co wiąże się też z po trzecie Piotrek ciebie też zaprosił i właśnie po trzecie i najważniejsze: było nie brać tego samego terminu! – wybuchnęłam. – I nie zmieniaj tematu!
- Ja nie zmieniam tematu – zaprotestował, ale słabo.
- Nie bezpośrednio! – warknęłam. – Więc jeśli naprawdę się zrehabilitujesz, to znajdziesz kontakt do Michała. Coś jeszcze?
- Nie – powiedział i się rozłączył.
- Shannaro – warknęłam do siebie.
- Coś nie tak? – Dawid wszedł do kuchni, w której znajdowałam się całą rozmowę.
- Nie, braciszek – prychnęłam. – Wszystko okej. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie.
- Mar, nie przejmuj się – przytulił mnie. – Nie zmienisz swojego brata, jeśli się uprze. Nikt nie wie o co chodzi, dlatego nikt im nie pomoże.
- Nie lubię siedzieć bezczynnie – powiedziałam.
- Zrobiłaś co mogłaś – uśmiechnął się. – Dalej to już droga Michała i Zbyśka.
- Grrrrr… nigdy się nie pogodzą – zawyrokowałam.
- Skąd to wiesz? – spytał.
- Aśka – powiedziałam.
- Nie wiem czemu jesteś tak pesymistycznie nastawiona do swojej bratowej – usiadł na blacie. – Może jest miła?
- O miła to na pewno jest – parsknęłam. – Aż za miła.
- To tak można? – zdziwił się.
- Uwierz, można – powiedziałam. – Wiesz, w sumie się cieszę, że mój kochany brat siedzi sobie teraz w Chinach. Żałuję tylko, że i Łasko tam jest. A Ziomek w Iranie.
- Ma bombowe towarzystwo, czego chcesz – zaśmiał się Dawid, ale mój wzrok sprowadził go na ziemię. – Przepraszam. Nie myśl już o tym wszystkim.
- To nie takie łatwe i dobrze to wiesz – odwróciłam głowę.
- Dlatego idziemy na ciastko – wziął mnie za rękę. – Słodka wuzetka dla słodkiej dziewczyny.
- Dziś twoje święto – powiedziałam.
- I chcę, żebyś poszła ze mną na ciacho – pocałował mnie w policzek.
~*~
Następna na dzień nauczyciela.
Zbysiu jest...Zbysiowy :) "Nieurocza" historynka, daję dychę za Dryję, dziękuję :D
OdpowiedzUsuń