niedziela, 1 listopada 2015

Historynka na Wszystkich Świętych

 - Cześć Braciszku. Pewnie oczekujesz sprawozdania, choć i tak o wszystkim wiesz. Ale dobrze, wiem, że chcesz to usłyszeć ode mnie. W sumie mam ci do opowiedzenia tylko dwa miesiące… nie udało się. I Puchar Świata i Mistrzostwa Europy. Puchar Świata to jedna przegrana, a Mistrzostwa… wolę nie mówić. Z resztą nie mnie ich oceniać. Kiedyś przecież mi powiedziałeś, że nikt nie ma prawa tego robić. Eksperci, dziennikarze, zwykli ludzie… tylko oni sami mogą siebie ocenić, bo tylko oni wiedzą co się dzieje w ich głowach. W takim razie siedzi w nich dość sporo. Mimo złota Mistrzostw Świata pewnie nie zapomnieli o Ligach Światowych, poprzednich Mistrzostwach Europy i co najważniejsze: o tych wszystkich Igrzyskach Olimpijskich. Tłumaczyłam ci, że to nie Olimpiada, bo Olimpiada to okres od Igrzysk do Igrzysk. Czy coś jeszcze… chyba nie. Powoli zaczyna się sezon ligowy. Była już prezentacja Resovii, jak zwykle w galerii w Rzeszowie. Ładne te ich pasiaczki, a Igła to ma ładnego wilka na swoim. Ale ten wilk na jego ręce, to akurat pożal się Boże. Widzisz i nie grzmisz, a jak grzmisz to nie trafiasz… nie ważne. Ale skoro Krzysiek wytatuował sobie wilka, to chyba oznacza, że do końca zostanie w Rzeszowie. Z resztą… nie sądzę, żeby kibice za bardzo widzieli go w innych barwach. Po prostu są tacy siatkarze, którzy są kojarzeni z klubem, a klub z nimi. Tak jest właśnie z Krzyśkiem, ale też Alkiem. Ze Skrą zawsze będzie mi się kojarzyć Winiarski i Wlazły. Ale z kolei Ziomek to Trentino. Ot tak, po prostu. Dziwne są te przynależności. Swoją drogą jest u niego teraz jakoś tak bombowo. W Iranie gra. Kubiak siedzi w Ankarze jeszcze ten i następny sezon. Łasko i Bartman gdzieś w Chinach. W takim momencie takie zniszczenie kariery… nawet Bartmana mi żal. Co się z tym światem dzieje… Mam nadzieję, że ten turniej kwalifikacyjny nam wyjdzie. Zdobędziemy Berlin! To już tak trochę ze śmiechem. Ale wygramy tak coś czuję. Husaria nam skrzydeł użyczy. Propos skrzydeł i husarii. Libero Skry mają fajne skrzydełka na tej koszulce. Choć to pewnie strój treningowy, ale cicho. Mogliby w nich grać, jestem za. Takie ładne biało-czerwone skrzydła… dobra, skupienie. Złapię oddech i mówię dalej. Wytrawny z ciebie słuchacz…
Czy mam jakieś plany? Raczej nie. Będę siedzieć w Rzeszowie i chodzić do pracy… w sumie to nawet nie chodzić, bo czasem praca zastaje mnie w domu. Ale możliwe, że jedna szkoła językowa zatrudni mnie na pełen etat. To by było miłe. Bo mimo iż tłumaczenia dają ci pewną gwarancję zarobku, to jednak… wolałabym uczyć języków. Włoski, hiszpański i francuski są ostatnio popularne. Z resztą jak języki azjatyckie. Zrobił się wielki BUM na japonistykę i sinistykę. Czasami naprawdę nie rozumiem ludzi. Ale język jako język jest ok. Dobra, kończę te moje wywody, bo chyba ktoś idzie.
 - Cześć Luiza – Krzysiek się uśmiecha. – Co ty tu tak wcześnie robisz?
 - A wiesz, nie lubię jak na cmentarzu są tłumy – wzruszam ramionami. – Poza tym chcę zobaczyć jak jest zwykłego dnia. Wiesz, Wszystkich Świętych i cmentarz od razu się rozjaśnia…
 - A teraz jest szaro buro, jak w normalny dzień – kończy siatkarz. – Chyba cię rozumiem.
 - No widzisz, a lubię też porozmawiać z Arkiem – kończę. – Tak sam na sam.
~*~
Bałam się tej historynki, że się nie uda. Ale… z jakąś łatwością mi przyszło pisać monolog Luizy Gołaś… mam nadzieję, że się spodoba… Kolejna jutro.

1 komentarz: