piątek, 8 stycznia 2016

Historynka na Zielone Świątki

 - Cześć Mela, już z kościoła? – spytał Lucas.
 - Tak, już tak – uśmiechnęłam się. – A ty skąd?
 - Z treningu rzecz jasna – powiedział. – Niby skąd?
 - Nie mam pojęcia, może z kawiarni, kwiaciarni, karaoke, kina… - zaśmiałam się.
 - Masz fazę na literę „K”? – zaśmiał się.
 - Jak widać – zaśmiałam się. – Dogadałabym się z Kapelusznikiem z Krainy Czarów.
 - Na koniec tej filmowej wersji miałem nadzieję, że Alicja zostanie i będzie z Kapelusznikiem – wyraził swoje oczekiwania Lucas.
 - Twoje teorie spiskowe mnie naprawdę powalają – stwierdziłam.
 - Aż tak źle? – zdziwił się.
 - Nie, nie – zaczęłam machać rękami. – Po prostu niewielu wpadłoby na taki pomysł.
 - To akurat wiem – uśmiechnął się. – A ty?
 - Co… a – zaczęłam. – Ja wiedziałam, że będzie kolejna część.
 - Serio? – zdziwił się.
 - Nom jakoś w 2016 – powiedziałam.
 - Zabiorę cię – uśmiechnął się.
 - Często się dziś śmiejesz i uśmiechasz – zmieniłam temat. – Trener cię pochwalił?
 - Tak – powiedział. – I powiedział, że zagram w kolejnym meczu.
 - Problem dobrych klubów – przewróciłam oczami. – Mają dobrych rezerwowych, którzy muszą siedzieć na ławce.
 - Tak – potwierdził Lucas. – Ale taki ich urok.
 - Nie da się ukryć – westchnęłam. – Ale nie czas na smęty – zaczęłam szukać kluczy.
 - Pomóc? – spytał siatkarz.
 - Dzięki – uśmiechnęłam się z wdzięcznością. – Oczywiście klucze muszą być na samym dnie – powiedziałam w ramach wyjaśnienia.
 - Kobiece torebki – pokręcił głową Lucas.
 - Zauważ, że rzadko kiedy używam – wystawiłam mu język. – Też ich nie lubię.
 - To nie noś – powiedział z prostotą.
 - To nie zawsze jest takie proste – odparłam.
 - Dla mnie jest – mruknął wchodząc do mnie do mieszkania.
 - Bo jesteś facetem i nie musisz nosić torebki, tylko wystarczy ci torba sportowa – prychnęłam.
 - Prawda – odparł.
 - Czasami nie lubię jak się ze mną zgadzasz – powiedziałam z wyrzutem.
 - Nie będę cię okłamywał – wyszczerzył ząbki.
 - Wielkie dzięki – prychnęłam. – Możesz zawołać Nico? Mam dla niego karmę.
 - Zaraz wracam – powiedział i zniknął.
Bo nie ma to jak żyć i mieszkać wśród siatkarzy. Naprawdę. Wiem już co czuje Iwona Ignaczak. Miejscami twoje mieszkanie jest porównywalne do dworca głównego w Warszawie. Jeden siatkarz coś przynosi, drugi zabiera, trzeci przyjdzie pooglądać, a czwarty pogadać. Pytanie jest jedno: na które mieszkanie padnie tym razem.
 - Dzięki Mela – usłyszałam głos Nico.
 - Nie ma sprawy – powiedziałam nie odrywając się od telefonu, który miałam przed oczami. – Następnym razem też mogę wziąć.
 - Byłabyś wtedy aniołem – zaśmiał się.
 - Już nim jest – zaśmiał się Lucas.
 - No, też prawda – i Nico zniknął za drzwiami.
 - Na jakiej podstawie uważasz, że jestem aniołem? – mruknęłam.
 - Bo robisz dla nas wiele dobrych rzeczy, tylko dlatego, że chcesz, a nie że musisz – wzruszył ramionami.
 - A tak naprawdę? – zaśmiałam się.
 - Mówię prawdę – zawtórował mi.
 - Jakoś nie chce mi się w to wierzyć – opanowałam nagły napad śmiechu, który udzielał mi się coraz bardziej.
 - Widziałem jak ci spod bluzy skrzydła raz wystawały – roześmiał się.
Zaśmiałam się razem z nim. Przecież prawdziwe Anioły nie mają skrzydeł i na pewno nie chowają ich pod bluzą, gdy są na Ziemi, nie?
~*~
Kolejna za tydzień.

1 komentarz: