niedziela, 4 stycznia 2015

Czwarta noworoczna historynka

 - Fabian! - rzucam mu się na szyję. - Świetny mecz!
 - Romcia! - śmieje się. - Co tu robisz?
 - Przyjechałam z tatą, nie można? - śmieję się.
 - Jak na pierwszym roku studiów? - pyta z tym swoim uśmiechem.
 - Nie narzekam, aczkolwiek trzeba zakuwać - oddaję mu identycznym uśmiechem.
 - I tak później nie będziesz prawnikiem, czemu więc studiujesz to cholerstwo? - kręci głową.
 - Bo mi się podoba - mówię. - Później najwyżej zmienię kierunek.
 - Masz zamiar później pracować z tatą? - pyta.
 - Mniej więcej - przewracam oczami. - Nic nie mów, nie komentuj, Tomcio już to zrobił.
 - Ok, niech będzie, że to ja jestem lepszym bratem - uśmiechnął się raz jeszcze i mocno mnie przytulił. - To co teraz?
 - Tata czeka przed halą - uśmiechnęłam się.
 - A Tomcio? - kolejne pytanie.
 - Już w domu - uśmiechnęłam się.
 - No to idziemy - uśmiechnął się znowu.
Zaraz też siedzieliśmy w samochodzie taty i rozmawialiśmy na jeden jedyny temat: mecz mojego brata. Pięknie zdobyte trzy punkty. Bez straty seta, wygrana z ZAKSĄ. Mogę być dumna z braciszka.
 - Kiedy następny mecz? - pytam. - I z kim?
 - A wiesz siostra, że nawet nie wiem? - mówi Fabian. - Wiem, że jutro mam kolejny trening i muszę na nim być.
 - Lipa - wyraziłam swoją opinię.
 - Oj nie przesadzaj Romciu - wtrącił się tata. - Jeździsz na każdy mecz.. 
 - Po którym Fabian tonie w morzu dziennikarzy, fotoreporterów i innych takich, a gdy już skończy ja muszę wracać.
 - Kochanie moje jeszcze przed wami wiele lat i spotkań - powiedział tata. - Bądź cierpliwa.
 - Zdajesz sobie sprawę z tego, że powtarzasz mi to od dziecka? - spytałam.
 - Widocznie jeszcze ci jej potrzeba - powiedział Fabian.
Mruknęłam do siebie o niesprawiedliwości życia. Nic na to nie poradzę. Wolę już słuchać o meczu. Cała rodzinka podążyła w stronę siatkówki. A ja nie. Jestem wyjątkowa. Teraz studiuję prawo, a w przyszłości mam zamiar pracować w Polsacie Sport. Czyli jednak nie do końca dało się wyplenić ten sport. Cóż jeśli ktoś jest na to skazany to nie ucieknie.
 - Witaj bracie - zaczyna Tomek.
 - Witaj bracie - mówi Fabian.
 - A ja to co? - prychnęłam.
 - Oj siostrzyczko - uśmiecha się Tomek. - Chodź się przytul.
Podeszłam z rękami w rękawach jak najczęściej robią to na filmach. Wtuliłam się w brata i wymruczałam:
 - A teraz zanieś mnie do domu - powiedziałam.
I to był mój największy błąd. Brat wziął mnie na ręce i bezceremonialnie zniósł mnie do domu.
 - Tomasz! - krzyknęła mama. - Zostaw swoją siostrę!
 - Sama chciałam! - powiedziałam z uśmiechem.
Nie ma to jak udany dzień z rodziną!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taa dam. Jeszcze dwa.

1 komentarz: