czwartek, 1 stycznia 2015

Druga noworoczna historynka.

 - Mhm, tak, tak rozumiem - mówię do słuchawki. - Nie, mogę to zrobić. W końcu już drugi styczna. Do widzenia.
 - Co sobie znowu dodajesz? - pyta Kuba, po czym tarmosi starannie ułożone rude loki.
 - Jakubie! - prycham. - Nie niszcz mi fryzury! Odpowiadając na twoje pytanie: dostałam ciekawe zlecenie.
 - Na co? - tym razem on prycha. - Na stajnię na pierwszym piętrze, domowe muzeum?
 - Po pierwsze - zaczynam. - Stajnia na pierwszym piętrze nie jest możliwa do zrobienia, bo konie o ile wejdą, to same nie zejdą. Po drugie domowe muzeum już robiłam.
 - A po trzecie? - spytał.
 - Po trzecie mam zaprojektować jakąś kapliczkę - wzruszam ramionami.
 - Ty? - dziwi się Jarosz. - Ty od kiedy skończyłaś osiemnaście lat nie chodzisz do kościoła!
 - Ze względów religii, że tak powiem - przewróciłam oczami. - A style, w których są budowane kościoły są wyjątkowe.
 - I ty masz zamiar zaprojektować kapliczkę? - dziwi się.
 - Oj braciak - szczerzę się. - Nie będzie źle.
 - To chociaż powiedz gdzie masz to zrobić? - pyta.
 - W jakiejś miejscowości pod Bydgoszczą - uśmiecham się.
 - Mam być kierowcą? - pyta.
 - Gdybyś mógł? - robię maślane oczy.
 - Za piętnaście minut przy samochodzie - wydaje polecenie.
***
 - I w jakim ma być stylu? - pytam księdza mniej więcej w średnim wieku.
 - Zostawiam pani dowolność - uśmiecha się.
 - Jakieś specjalne życzenia? - pytam.
 - Nie, tylko żeby było skromnie - mówi ksiądz.
 - Jeśli chodzi o pieniądze proszę się nie martwić - mówię. - Może i jestem ateistką, ale nauczyłam się szacunku. Taki bonus na nowy rok. Niech projekt będzie gratis.
 - Nie mogę się na to zgodzić - zaprotestował ksiądz.
 - W takim razie proszę o znalezienie mi miejsca na jakiś tydzień, może półtora - mówię. - Żebym mogła tu na miejscu wszystko zaprojektować.
 - Niech będzie - uśmiecha się ksiądz. - Plebania może być?
 - Może - uśmiecham się i mówię do brata. - Możesz wracać rudzielcu.
 - Tylko masz mi o siebie dbać! - uśmiecha się. - Jestem tu w tą niedzielę!
 - Okej, okej - uśmiecham się.
***
 - Może herbatki panience? - pyta pani gospodyni, wchodząc do średniej wielkości pomieszczenia.
 - Na razie dziękuję - uśmiecham się.
 - Nie zimno tak? - pyta.
 - Spokojnie, mam porządną kurtkę - uśmiecham się. - Poza tym zima w tym roku się nie popisała.
 - Faktycznie - uśmiecha się kobieta. - Jakby co, to na plebanii jestem.
 - Dobrze - uśmiecham się.
Wracam do pracy. Przestrzeń wcale nie jest taka mała. Trzeba dobrze przemyśleć gdzie co musi się znajdować. Nie jest to wbrew pozorom łatwe.
 - Przepraszam... - słyszę za sobą głos. - Jest tu może gdzieś ksiądz proboszcz?
 - Niestety - odpowiadam. - Może na plebanii?
 - Nie, tam też go nie ma - powiedział, jak na moje oko dominikanin. - Mogę tu na niego poczekać?
 - Oczywiście, jeśli... - zacięłam się.
 - Ojciec - uśmiechnął się mężczyzna.
 - Jeśli ojciec chce - powiedziałam.
 - Jak widzę ateistka? - spytał.
 - Nie da się ukryć - powiedziałam.
 - Bierzmowana? - spytał dominikanin.
 - Tak, po bierzmowaniu coś mi się z Panem Bogiem nie ułożyło - stwierdziłam.
 - Było nie po drodze? - spytał.
 - Nawet nie o to chodzi - powiedziałam. - Sama nie wiem. Nie wiem czemu tak się stało. Nagle miałam za mało czasu na cokolwiek i... tak wyszło. Potem byłam już trochę za daleko.
 - Nie chcesz wrócić? - spytał mężczyzna.
 - Ciągle nie mam czasu - śmieję się. - Widzi ojciec, jest drugi stycznia, a ja już w pracy.
 -  To chyba twój wybór... - zrobił pauzę.
 - A no tak, Joanna jestem - mówię.
 - Ja mam na imię Adam - uśmiechnął się.
I tak się potoczyła rozmowa. W sumie to bardziej monolog. Ja słuchałam, a ojciec Adam mówił. Mądry człowiek, nie przeczę. W sumie miło mi go było słuchać.
 - To jak będzie - spytał na koniec - spróbujesz znaleźć trochę czasu?
 - Nie wiem - mówię. - Na pewno będę się starać.
 - Zostaję tu do niedzieli, jakby co zawsze można mnie spotkać gdzieś tu - uśmiechnął się i wyszedł.
A ja zostałam. Z myślami i wątpliwościami. Wtedy wyciągnęłam telefon. Zamknęłam oczy i na oślep wcisnęłam jakieś przyciski. Zatrzymałam się w końcu. Brat dorwał się do mojego telefonu. Byłam w folderze "Od Kuby". Mój palec utknął między Skilletem "Hero", a Luxtorpedą "Mambałaga". Chyba projektowanie zostawię na później. Czas spotkać się z kimś pierwszy raz od dawna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Druga historynka proszę. Nie wiem jak z objętością, ale więcej przekazać nie chciałam chyba. Jutro powinna być trzecia. Co z tego wyniknie? Nie wiem ^^. Zobaczy się.

1 komentarz:

  1. Zdecydowanie moja druga ulubiona historynka. Przegrała chyba tylko o jedną Bródkę z trójeczką :D

    OdpowiedzUsuń