środa, 1 kwietnia 2015

Historynka na Prima Aprilis



 - Eeee to słabe - stwierdził Piotrek. - W reprezentacji to dopiero było...
Parę miesięcy wcześniej:
 - Myślisz, że się uda? - śmiał się Winiar.
 - Nie ma innej opcji - wtórował mu Kłos.
 - Jesteście pewni, że nikogo to nie obejmie? - spytał Buszek. - W sensie spoza repry?
 - Raczej tak - zaśmiewał się Igła. - Jesteśmy mistrzami, Buszek!
 - Potwierdzone info kochany - zaśmiał się Zati.
 - Nie bój się - pocieszył go Fabian. - Z reguły nikt na tym nie cierpi.
 - Wiele kawałów za nami i przed nami – dorzucił Igła.
Siatkarze wrócili do pracy. W końcu to miał być żart roku. Każdy przy tym pomagał. Oczywiście najwięksi kawalarze sprawowali pieczę nad tym pomysłem. Ale wmieszała się w to cała reprezentacja. Jak już mówiłam był to bowiem żart roku, a przynajmniej sezonu reprezentacyjnego. Nigdy nie wiadomo co siatkarze wymyślą w klubach. Żart miał być idealny. Zaplanowany do najmniejszego szczegółu od początku do końca. Nie było miejsca na błędy. Miało to być idealne dzieło Ignaczaka, Winiarskiego, Kłosa i Wrony. Jak na razie wszystko szło w bardzo dobrym kierunku. Pit, mimo powszechnych plotek włożył dużo serca w dzieło. Cóż, cicha woda brzegi rwie. Jak to czasem mówią.
 - Nie boicie się? – spytał Mika Winiarskiego przy śniadaniu.
 - Czego tu się bać? – zaśmiał się siatkarz. – Nikt o niczym nie wie.
 - Poza tym – dołączył Kłos – wszyscy nawzajem się kryjemy.
 - Udało się nam przekonać nawet Zagumnego – powiedział z powagą Kubiak.
 - Nie jestem z tego dumny – odparł ten ostatni.
 - Oj Pawle, nie będzie lipy – zaśmiał się Ignaczak.
 - Tak? – uniósł brwi Guma. – Jak ostatnio? Kiedy to w „końcowej fazie” przyłapał was trener?
 - Bo Ada mu wygadała, ja to wiem! – obruszył się Ignaczak.
 - Nie mieszaj do tego mojej siostry! – ostrzegł Nowakowski. Normalnie zachowywał się jak baranek, ale na punkcie młodszej siostry dostawał bzika. – Ona nic nie zrobiła.
 - Ta, a Anastasi sam wiedział gdzie dokładnie wszystko się dzieje! – prychnął Igła.
 - Popieram Piotrka – dodał Zagumny. – Ostatnio absorbowaliście za dużo uwagi innych.
 - Abso co? – zdziwił się Ignaczak.
 - Absorbowali – powiedział Wlazły. – Czyli przyciąganie, skupianie, zauważenie. Absorbujesz uwagę na przykład piłką lecącą na ciebie podczas meczu.
 - Aaaa – powiedział Ignaczak. – Nie dało się prościej?
 - Nie – odparował Zagumny. – Nic nie powiem, ale ręki też do tego nie przyłożę  - i wyszedł.
 - Czyli zapewniacie, że to będzie bezpieczne? – spytał raz jeszcze Mika.
 - Nie ma innej opcji bracie – zaśmiał się Wrona. – Musi. Za dużo w to włożyliśmy starań.
„Big bang” jak nazwali swoje dzieło siatkarze, miał się odbyć dnia następnego. Wszyscy byli podekscytowani i nie mogli się doczekać, kiedy to i kto złapie się w ich małą, misterną intrygę. Wyjazd bez żartu to nie wyjazd. Szczególnie podczas sezonu. Po chrzcie już nie było za wielu momentów do śmiechu. A treningi, posiłki i sen nie zawsze były tak niezwykłe, żeby o nich mówić. Więc „Big bang” miał się odbyć dnia następnego, a sami jego twórcy dopieszczali o godzinie dwudziestej trzeciej szczegóły…
***
 - I jak? – chciał wiedzieć Dryja.
 - Cóż – zakończył Piotr. – Nie wszystko chłopaki przewidzieli i ofiarą padła niewinna osoba. Tyle.
~*~
O matko. Coś wyszło! Następna jutro, zapraszam!

1 komentarz:

  1. Kurczę, jestem ciekawa, co kryje się pod: "Big bang", świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń