- Wujek Paweł! –
zawołałam widząc brata mojej mamy.
- Witaj Julciu –
uśmiechnął się. – Jak tam?
- A jak ma być
przed końcem roku? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Nie mam pojęcia,
dawno nie byłem w szkole – powiedział.
- Z jednej strony
cieszę się, bo wakacje, a z drugiej… – zaczęłam.
- Co z drugiej? –
dopytywał.
- Muszę rozstać
się z klasą, a bardzo ją lubię – szepnęłam.
- Doskonale cię
rozumiem – kiwnął głową. – Ale wiesz. Czasami trzeba się rozstać, żeby iść do przodu.
Każde z was jest gotowe zacząć liceum. Nowy etap w życiu. Może niektóre
znajomości nie przetrwają, ale te silne sobie poradzą. Wszyscy musicie iść
dalej.
- Mówisz jakbyś
wiedział – prychnęłam.
- Bo wiem –
uśmiechnął się. – Myślisz, że łatwo było opuścić kadrę? Wcale nie. Jednak…
czuję się stary. Jak na sportowca naprawdę jestem… bardzo doświadczony. Nie chcę,
by kadra przeze mnie cierpiała. Niemniej jednak, tak jak ci obiecałem, mam
nadzieję, że pojadę na Igrzyska.
- Ja myślę – uśmiechnęłam
się. – Teraz zaczynasz grać w Warszawie?
- Tak – oddał
uśmiech. – Będę cię częściej odwiedzał.
- Cieszę się –
zaśmiałam się. – Fajnie się z tobą gada wujciu.
- Kiedy masz
zakończenie? – spytał.
- O szesnastej –
powiedziałam.
- Jest wpół do
trzeciej, jeszcze się nie szykujesz? – zdziwił się.
- Mam kupę czasu,
czemu mam się szykować? – tym razem ja się zdziwiłam.
- Myślałem, że
jakiś makijaż… nie wiem sam… - jąkał się.
- Nie używam kosmetyków,
które nie są niezbędne, czytaj tusz do rzęs, puder, róż i tym podobne –
prychnęłam. – Za dużo czasu na to idzie, a do tego jest nieergonomiczne. Na treningu
to od razu płynie.
- Trening ponad
wszystko? – zaśmiał się.
- Nie tylko
siatkówka jest warta wszystkiego – skrzywiłam się. – Ręczna też jest niczego
sobie.
- Rozumiem,
rozumiem – zaśmiał się raz jeszcze. – Nie rozumiem tylko, czemu wybrałaś
pozycję bramkarza.
- Bo ja wolę
obronę niż atak – rozbroiłam wujka moim uśmiechem. – Poza tym, przynajmniej
tylko stoję i nie muszę biegać. A przy odrobinie szczęścia nawet nie mam za
wiele do roboty.
- Jak jest dobra
drużyna, to faktycznie – powiedział wujek. – Bramkarz ma niewiele do roboty. Niemniej
jednak musisz być w kontakcie z drużyną.
- Jak w każdym
sporcie zespołowym – zmrużyłam oczy. – Nikt w pojedynkę meczu nie wygra. Nawet Lewandowski
sam niewiele by zdziałał.
- Faktycznie –
powiedział wujek. – Każda pozycja jest ważna i dlatego istnieje. Trochę jak z
klasą.
- Mhm – zamyśliłam
się. – Każdy ma swoje miejsce, na którym jest mu dobrze. Jeśli ktoś się wyłamie,
jest kiepsko. Jak wraca, to wszystko znów zaczyna dobrze pracować. Jak na meczu
drużyna, jak mechanizm, jak nasz organizm, jak mrówki w mrowisku…
- I wiele innych
porównań – zaśmiał się wujek. – Mam mega inteligentną siostrzenicę.
- A dziękuję – zawtórowałam
mu. – Ale przyznaj, że w każdym sporcie logika i inteligencja się przydają.
- Fakt, taktyka
też jest ważna, a o tym niektórzy zapominają – powiedział wujek. – I to jest
źródłem ich zguby.
- Mądry jesteś –
powiedziałam. – Może pomyślisz o zawodzie nauczyciela?
- Chyba cię coś
boli – zaśmiał się wujek. – Może i mądry jestem, ale to nie oznacza, że mam
wystarczającą ilość cierpliwości.
~*~
Jutro kolejna.
Guma! Hah, świetny bohater, ładne przemyślenia...idealnie :)
OdpowiedzUsuń