- Rozalia, gdzie ty jesteś? – krzyczy do słuchawki Rafał.
- Na dworcu! – również krzyczę. – A ty?
- Też! – mówi. – Gdzie dokładnie?
- Przy wyjściu, tym pierwszym – powiedziałam.
Ja naprawdę kochałam wracać do Dębicy. Szczególnie po pracującej Wigilii, ale cóż. Sama chciałam być lekarzem i nie mogę narzekać.
- Hej! – zaraz też usłyszałam brata. – Rozalia!
- Cześć Rafałku – zaśmiałam się, po czym przytuliłam go do siebie.
- Jak tam? – zapytał.
- Całkiem nieźle – uśmiechnęłam się. – Jak wiadomo Rzeszów stoi i bez ciebie, więc…
- Chodzi ci o miasto czy o drużynę? – zapytał zaczepnie.
- Widzę cię ledwo dwie minuty, a już mam ochotę ci dokopać – powiedziałam. – Czyli wszystko w porządku. Spokojnie, poczekaj aż dojdziemy do domu. A u ciebie?
- Co u mnie? – zdziwił się.
- Tak, co u ciebie – przewróciłam oczami.
- Aaa, wszystko w porządku – odparł. – A i żeby nie było, Agata też jest.
- Czyli muszę ci wkopać podwójnie – zamyśliłam się. – A już myślałam, że sobie spokojnie spędzę święta w rodzinnym gronie, a tu co? dziewczyna mojego brata, której nie trawię, ale że są święta nie mam wielkiego wyboru i muszę być miła.
- Jak to mówią – zaczął brat – nie każdego musimy lubić, ale każdego należy kochać.
- Wiesz, że ona jest protestantką prawda? – spytałam. – Od tego bardziej chore są tylko sekty chyba, bo nawet muzułmanie wierzą, że masz coś do powiedzenia w kwestii swojego życia po śmierci!
- Oj już nie przesadzaj – powiedział.
- Szczerze, wolałabym, żeby była prawosławna – prychnęłam. – Z nimi przynajmniej się dogadasz i nie robią miny jakby mieli zwymiotować za każdym razem jeśli mówi się o tradycji. Nieważne jakiej.
- Ona jest po prostu nowoczesna – zaczął ją usprawiedliwiać.
- Wiesz, moim zdaniem – przerwałam mu – wszystko okaże się po śmierci. A jeśli ona tak robi, to ja podejrzewam, że podłóg swojej wiary ona pójdzie na dół, na lewo, w linie diagonalne na tryptyku „Sąd Ostateczny” czy jak tam zwał!
- Czyli do piekła? – zapytał Raf.
- Ty to powiedziałeś – powiedziałam. – Ale jeśli nie zmieni swojego zachowania to pewnie tak. Choć ja mam typowo ludzkie myślenie. A myślenie Boga jest zupełnie inne… nie wiem. To tylko moja, ludzka opinia, ale osoba, która mówi, że inne niż jej wiary są głupie to…
- Ona tak nie mówi! – zaprzeczył.
- Dobra, dobra – powiedziałam. – Myślę, że słowo „dziwne”, „odpychające” i „nielogiczne” nie są pochlebne. Bo, bez urazy, ale ja nie ogarniam jej wiary, ale tego nie komentuję! Jest, czekaj… kalwinką? Ok, może być, może mieć tą swoją predestynację ALE niech nie obraża katolików, bo z nich się wywodzi!
- Rozalia spokojnie – powiedział brat. – Ja… wiem. Ale ja czuję do niej coś więcej i…
- Brat, teraz ty posłuchaj – poprosiłam. – Będę ją tolerować pod jednym warunkiem. Udowodnij mi, że to co do niej czujesz to nie jest uczucie, tylko miłość.
- To miłość to nie uczucie? – spytał.
- Nie – odparłam. – Możesz mi to powiedzieć?
- Nie – zarumienił się.
- To przemyśl proszę, czy warto tracić czas na taką Agatę, zgoda? – zapytałam.
- Zgoda – odparł.
~*~
Kolejna jutro, a ja na wszelki wypadek życzę wszystkiego naj!
P.S. – Nie mam nic do innych religii. Chciałam tylko podkreślić dlaczego Rozalia nie lubi Agaty. Wybaczcie, ale nie lubię ludzi, którzy mówią złe rzeczy o wierze kogoś innego. Jesteś protestantem? Spoko, ja katolikiem. Koniec rozmowy na ten temat, bo wiadomo, że mamy inne poglądy, a ja teologii nie kończyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz